Dzień pierwszy upłynął pod złowrogim hasłem „spóźnili się”. I tak otóż wszelkie kwestie zostały
przesunięte, gołębie w towarzysystwie misteryjnie ułożonych na talerzu ziemniaków wyglądały
na dobrze upieczone. Wojna nerwów, powitanie uroczyste i dogłębny ogląd współuczestników.
Późniejszy wieczorek integracyjny integrował autochtonów, którzy z ciekawością myśleli już o dniu
kolejnym. Tak upłynął dzień pierwszy.
25 wrz 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz