30 sie 2011

EtnoBadania. Ubranie, buty i jedzenie zabrali. Zostawili list.

Cz.3

Partyzanci zachodzili czasem do domów. Mieszkali po lasach w okolicy. Ukrywali się.

Przyszło ich trzech a z nimi jeszcze dwie kobiety. Przeszli przez wieś. W trzech domach świeciło się światło. Do jednego domu weszli. Wzięli ubranie. Z następnego zabrali nowe buty. A ja jak fryzjer musiałem strzyc tych chłopaków – opowiada. W trzecim domu zastali tylko jedną kobietę, która wtedy była akurat czymś bardzo zajęta. Nad jakąś robotą siedziała. Mówili do niej: Babka! Babka wstawaj! Kolację nam szykować. A ona na to. Idźcie sobie weźcie z tej półki. Jedna tylko jestem. Nie bała się ostro do nich odezwać.

W Gładyszowie był posterunek. I tam Niemiec. Takie miał wysokie buty - wspomina. Przyjechali w nocy rozebrali go do golizny. Przywiązali. Wzięli co im było trzeba i poszli. Taki rozkaz mieli, żeby się uzbroić na wypadek, żeby Rosjan nie puścić powrotem na ukraińską ziemię.

Było tu też kilka chałup we wsi, gdzie się ukrywali. Ktoś musiał donieść. Przyjechało wojsko polskie i ich wszystkich wystrzelali. I chłopów i partyzantów.

Wspomina, że chcieli, żeby on szedł z nimi. Chcieli go zabrać ze sobą do UPA. Napisali w tej sprawie list. W tym czasie rządy UPA chciały organizować armię. Potrzebowali ludzi z doświadczeniem, którzy byli już na wojnie. Odpowiedział, że pięć lat spędził w wojsku i dla niego wojna już się skończyła. Mówili, że jak nie pójdę to zastrzelą. I tak się chowałem od lipca aż z początkiem grudnia.

Magdalena Pietrewicz

Kinga Zabawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz