29 cze 2012

Jak wojsko partyzantów łapało... Opowieść dwóch sióstr


Jak Panie pamiętają początek wojny, jak wojsko weszło do wsi?

Pani Julia: Pamiętasz coś?

Pani Maria: A jak ojca zabrali do Bartnego?

Pani Julia: To pamiętam, to w tym roku co nas wygnali?

M: Chyba tak, my w czerwcu zostaliśmy wygnani. Jeszcze wszystko się robiło na polu. Oraliśmy krowami, bo konie nam zabrali na wojnę. Brat był starszy ode mnie. Szesnaście lat miał, no i z ojcem przyszli z pola na obiad.

J: Przy stole jedliśmy. Patrzymy przez okno, jechało do wioski wojsko. Się zatrzymali, z samochodów powychodzili. Wlatywali do mieszkań, do nas był kawałek drogi to widzieliśmy przez okno. Wojskowy przylecieli do chałupy, siedzieliśmy przy stole...

M: Jeszcze przed domem mieliśmy takie ogrodzenie i takie sztachety. Oni jak przychodzili sztachetę tak nogą przytrzymał jeden i złamał. Tatę po plecach i brata... Tą sztachetą bił. Mama krzyk, bo się wszystko wystraszyło, co oni chcą, co robią: Do przodu wychodzić, wychodzić! Do samochodów po wiosce pozabierali. To była pora obiadowa, zabrali mężczyzn, kogo złapali na wiosce i do samochodu, do Bartnego.

 J: Wojsko miało cały punkt tam. Ludzi w chałupie nie było, bo wyjechali na Ukrainę i te domy były puste, tam zabrali ich do jednego domu, pozamykali do komórki, żeby razem nie byli, a taka była skrzynia na zboże, na mąkę i tam mojego brata wzięli, kazali mu wejść i go wiekiem zatkali. No i tam zatrzymali wszystkich. W nocy brali ich, wywiad robili.

 M: Przesłuchanie robili i psami szczuli.

J: No a brat w skrzyni siedział i nie miał już czym oddychać, bo to było szczelne i płakał tam, krzyczał ale kto go słuchał. Tatę zawołali na przesłuchanie. Poszedł do tego starszego co wywiad prowadził i mówi, żeby syna wypuścić, bo się zadusi, nie ma czym oddychać. I później poszedł i otworzył mu, cały mokry był. No i tam też bili ich..

 M: Oni przed swoim dowództwem tłumaczyli się, że wszystkich w lesie połapali, że UPA a wojsko nawet nie widziało lasu,  bali się tam wejść. 

 J: No i tak ich bili, brata też zbili. Mówił, że taka guma była i tak po rękach go bili. Całe ciało miał sine. Na drugi dzień wszystkich do Gorlic na policje zabrali i też tak wojsko prowadziło i jak przez wioski szli, to zatrzymywali się i mówili, że partyzantów połapali w lesie. A oni chłopów z domu zabrali. I w Gorlicach też bili, jak brata zawołali, to on tam przyszedł już widzieli ślady, popatrzyli na niego i mówi: Jemu już straszy wypuśćcie go do domu. 

Opracowanie Marcelina Jakimowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz