27 cze 2012

We krwi nie było ani jednego polskiego słowa....


Pani Julia - pięknie uśmiechnięta starsza kobieta opowiada nam o czasie przedwojennym w Krzywej, dziś nie ma tam ani jednego Łemka. Wspomina o jej pierwszym kontakcie z obcym językiem i izolacji językowej jaką poczuła po wysiedleniach w 1947 roku, na Dolnym Śląsku.
Przed wojną była za mała by chodzić do szkoły, naukę zaczęła w czasach okupacji niemieckiej przez co język polski był jej obcy. Jak wspomina, do czasów wojennych w jej krwi nie było ani jednego słowa polskiego. Pewnego dnia ojciec zabiera ją do Gorlic na zakup butów, zaskakuje ją gwar miasta, Żydzi na rynku zachwalają swoje towary wyłożone na stoiskach, zewsząd docierają do niej nieznane słowa. Ten dzień zapamiętuje bardzo dobrze, dostaje od ojca buty:

To się rozglądałam po rynku, mieli wszytko do sprzedania i poszliśmy buty kupić... Takie czarne były pantofle i się z boku zaczepiało - lakierki tylko od niedzieli. Normalnie to się chodziło w drewniakach albo na boso, a tamte kupne takie eleganckie były, a w tych drewniakach  spód drewniany.

Gdy do wsi wchodzi polskie wojsko żołnierz pyta się jej jaka to wioska? Dziewczynka nie rozumie, nic nie odpowiada. Biegnie do domu i pyta się ojca: Tato co znaczy wioska? On odpowiada: sielo córeczko, wioska to sielo...
Wysiedlenia w 1947 roku powodują, że rodzina Pani Julii musi odnaleźć się w obcym sobie świecie, przyjeżdżają na Dolny Śląsk, jako najstarsza z rodzeństwa zostaje wysłana po zakupy: 

I przyszłam do lady, a ta Pani mówi: Dla ciebie co? Bo ja byłam wtedy młoda, a no to ja mówię co - może nie tak powiedziałam nie tak jak po polsku, a taka Pani jedna wystąpiła z kolejki i mówi: Co ty gadasz, idź do domu, naucz się po polsku i wtedy przyjdziesz kupić. A człowiek nie umiał, no nie umiał... Później mama się poskarżyła takiej jednej, to Polka, razem paśli krowy i mama jej powiedziała, no a mama też nie umiała po polsku. I ta jej koleżanka mówi: wie Pani to moja córka ma kiosk koło poczty, mieli tam spożywczy, niech wszystko idziecie tam kupić tam jest wszystko, ona was obsłuży. I mama tam chodziła. To ta córka jak widziała, że mama już w kolejce, to zaraz wywołała mamę: Niech Pani idzie Pani starsza niech Pani nie stoi w kolejce. I takie ludzie też byli.

Opracowała Marcelina Jakimowicz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz