8 wrz 2011

EtnoBadania: Jak dostał w mordę za pieska...

Ze sobą to zabraliśmy, tak: trzy krowy, koń, wóz, pług, brony no i takie meble, łóżka, lustra. To wszystko było wpisane. Wszystkie rzeczy w Jaśle zapisało. Karta wysiedleńca się nazywała. W jakim wieku ludzie i ich wszystkie rzeczy,to się zdawało potem tam i na podstawie tego się dostawało potem gospodarstwo. 4 września 44 roku między Ukraińską Republiką a tymczasowym rządem w Polsce, bo był taki w Lublinie. I tam to podpisał Nikita Sergiejewicz Hruszczow i u nas Murawski i na podstawie tej umowy Polacy przyjechali tu a nas wysłano tam.

Żarna się zabrało. Nam się udało, bo potem ludziom już zabraniali. Nasze żarno chodziło cały dzień, całą wieś obsługiwało. Jeszcze mam te żarno. Tylko tych podnóżek nie mam. Na żarnach się mieło zboże co dnia, dokładało się owsa i codziennie się piekło chlebek. Bo świeży chlebek ot można było pojeść a jak był starszy, to ten owies już przeszkadzał. Jęczmień - orkisz tak zwany.

A jeśli chodzi o rzeczy osobiste to co ubrać się i obów i książki ze szkoły. Podczas okupacji były tylko takie po ukraińsku i po niemiecku. Był taki, on potem został księdzem. Uczył nas trochę po polsku. Został aresztowany. Osiem miesięcy siedział w Jaśle. Wrócił taki ledwo żywy. Bili, męczyli. Później był księdzem.

Co ja tam miałem? Siedemnaście lat. Nie wiele miałem. Pieska wziąłem. I w mordę dostałem za niego, bo likwidowali psy. Plątał się tam taki. Ja krzyknąłem mu po imieniu i przyleciał do mnie. A żołnierz zobaczył i zabrał. I tak dostałem, ale lekko, nie przewrócił mnie.

Magdalena Pietrewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz